Alice siedziała na parapecie sypialni swej koleżanki...nie wiedziała nawet kiedy tam się znalazła. Teraz wszystko wydawało jej się ponure, jak przy ataku dementora. Nawet kochany pokój, otoczony śliczną, żółtą tapetą, na której widniały kolorowe motyle, które latały, jakby była to najfajniejsza czynność pod słońcem, te plakaty z ulubionymi kapelami Miny, ,,Fatalne Jędze'' i ,,Burzliwe Wiedźmy'', nie wspominając już o jej słodkim różowym puszystym przyjacielu, którego kupiła ze sklepu Weasleyów, to wszystko, te wszystkie rzeczy były dla niej jakieś dziwnie szare. Myślała, że przyzwyczaiła się już do tych kłótni, sądziła, że nie może być gorzej, a jednak myliła się. Poczuła, że ktoś smyra jej szyje. Pianka, jej Gipkon, stworzenie które ,,wynalazł'' wujek Greorge, tuliło się doniej. Próbowało pocieszyć właścicielkę. W tej chwili Alice zdała sobie sprawę, że wpatruje się w nią para niebieskich oczy. Uśmiechnęła się delikatnie. Mina odwzajemniła uśmiech, bez ostrzeżenia Scamander'ówna przytuliła ją, skazując Piankę na upadek. Futrzak zaczął piszczeć wściekle na Minę. Dziewczyny wybuchły śmiechem. Właśnie w takich sytuacjach jeden moment pozwala zapomnieć...przynajmniej na jedną chwilę.
No, ale czemu się aż tak wściekła? Przecież tyle razy rodzice się kłócili, czy nie nauczyła się już tego tolerować? NIE. Tolerowała to przez 16 lat. Czy będzie musiała uciec z domu, czy umrzeć, byle to już się skończyło! Nie ma kolegów, nie miała żadnego chłopaka, bo wszyscy boją się, że jej rodzice są ,,nienaturalnie stuknięci'', tak. Tyle razy słyszała takie rzeczy, kiedy przechodziła przez korytarze jej kochanej szkoły, Hogwart. Kiedy poszła tam po raz pierwszy, miała nadzieję, że będzie miała spokój, przez te 10 miesięcy, ale nie! Przecież rodzice musieli się kontaktować, a jak to najlepiej zrobić? Przez wyjce! I tak za każdym śniadaniem, z stołu nauczycielskiego dochodził ten sam krzyk, ten sam głos jej matki. Mina miała na tyle uproszczoną sprawę, że jej ojciec nie nauczał w jej szkole. Wtem usłyszała krzyki, dobiegające z dołu, najprawdopodobniej z jadalni. Spojrzała na Minę. Mina miała minę, jakby odwołali pociąg do Hogwartu. Wypuściła Alice z uścisku. Ona natomiast wzięła Piankę na swoje ramie. Mina podeszła do drzwi. Alice zawahała się, ale także zaczęła podsłuchiwać rozmowę.
-Ale Alie jest obrażona na rodziców, nie chce urodzin!
-Jej rodzice kazali nam ją zaprowadzić na imprezę, więc nie mamy wyjścia!Choć Ona jest tak źle wychowywana, jak ona to może znieść, te kłótnie...
-Wiesz, Rolf, my nie jesteśmy lepsi...
-Co?!!
-My też...
-To są normalne sprzeczki.-Orzekł stanowczo.
-Słyszałam, jak Fleur nas obgaduje...
-A co mnie obchodzą Weasleye!
-Ale inne rodziny tak często się nie kłócą...
-Czyli co masz na myśli?
-Ja...No...nic.-Powiedziała Luna, ale Alie poszuła, że to słowo ,,nic'' jest powiedziane bardzo nie pewnie, jakby pani Scamander coś ukrywała.
-No, więc zabierzmy dziewczyny do czterech mioteł, bo jeszcze Mina będzie miała problemy w szkole!-Warknął pan Scamander, widocznie spięty.
-Neville nigdy nie ocenia ludzi po rodzicach!-Zaprzeczyła Luna
-Co Ty powiadasz!
-No!
-Dobra, zabierzmy je do tego przeklętego baru...
Dziewczyny usłyszały kroki. Odeszły, jak oparzone od drzwi. Mina usiadła na łóżku, a Alie na parapecie.
Nie minęła minuta, a pani Scamander otworzyła drzwi od pokoju córki.
-Alice, rodzice proszą, żebyśmy Cię zabrali do czterech mioteł, na urodziny. Przykro mi, że twoi rodzice się pokłócili. Porozmawiam z Nevillem, może coś poradzę...Ale teraz choć, impreza się bez Ciebie nie zacznie!
Alie jednak wiedziała, że nikt na nią nie przyjdzie, Victorie mogła w trzy minuty wysłać swoją płomykówkę do wszystkich znajomych, o tym, że impreza się nie odbędzie. Nie myliła się. Gdy weszła do lokacji, i wysłuchała dłuuuuuuugich przeprosin rodziców, nikt nie przybył. Była już 21.39. ,,Nie przyjdą'' pomyślała. Więc tracąc wszelką nadzieję, że chociaż chłopak Miny, Roger będzie łaskawy przyjść na urodziny, skupiła się na słowach matki Miny ,,nic.'' Coś tu cuchnęło, i to nie od palących się kotletów w kuchni! Czekajcie...Palące kotlety? Jej mama zostawiła jedzenie w kuchni!
-Kotlety się palą! -Pisnęła, ale na szczęście Mina zareagowała natychmiast. odbiegła do kuchenki i jednym pstryknięciem zatrzymała pożar. Alie była pewna, że usłyszała pomruk Miny ,,Mugolszczyzna''
Nagle usłyszały rozmowę, tyle że tym razem Luny i Neville'a.
-Alice jest smutna...tyle razy się kłócicie...Wiem Neville, ja i Rolf też się kłócimy, ale...oboje postarajmy się dawać przyzwoity przykład dla córek...to takie ważne żeby wyrosły na piękne, miłe kobiety...proszę.
-Dobrze...Zrobię to...tylko dlatego że mnie oto poprosiłaś.
Alie i Mina wymieniły spojrzenia...w ich mózgach właśnie kiełkowała pewna myśl...ale natychmiast wyrzuciły ją z głowy. Oni są tylko przyjaciółmi! Prawda?...
~Jak siedzi na parapecie~
Baaaaaardzo krótki...wiem...ale dużo wytłumaczył? Czy mało? Tak, dziewczynki już coś zauważają... za jakieś...nie wiem...2? 3 rozdziały będą w Hogwarcie....Rozdziały będą co tydzień! Zapamiętajcie! Czasem co 8/7/6 dni. Tak. Taka regularność :) I tak! Ubarwiłam życie Miny chłopakiem...który będzie tu jakąś swoją role wykonywał :) I to dużą, ale nie warto go w bohaterach ujawniać...bo po co? XD Paaaa! Do następnego
#Zapraszam, komentujcie! Uwielbiam spamy komentarzami!#
~Wikkusia
No, ale czemu się aż tak wściekła? Przecież tyle razy rodzice się kłócili, czy nie nauczyła się już tego tolerować? NIE. Tolerowała to przez 16 lat. Czy będzie musiała uciec z domu, czy umrzeć, byle to już się skończyło! Nie ma kolegów, nie miała żadnego chłopaka, bo wszyscy boją się, że jej rodzice są ,,nienaturalnie stuknięci'', tak. Tyle razy słyszała takie rzeczy, kiedy przechodziła przez korytarze jej kochanej szkoły, Hogwart. Kiedy poszła tam po raz pierwszy, miała nadzieję, że będzie miała spokój, przez te 10 miesięcy, ale nie! Przecież rodzice musieli się kontaktować, a jak to najlepiej zrobić? Przez wyjce! I tak za każdym śniadaniem, z stołu nauczycielskiego dochodził ten sam krzyk, ten sam głos jej matki. Mina miała na tyle uproszczoną sprawę, że jej ojciec nie nauczał w jej szkole. Wtem usłyszała krzyki, dobiegające z dołu, najprawdopodobniej z jadalni. Spojrzała na Minę. Mina miała minę, jakby odwołali pociąg do Hogwartu. Wypuściła Alice z uścisku. Ona natomiast wzięła Piankę na swoje ramie. Mina podeszła do drzwi. Alice zawahała się, ale także zaczęła podsłuchiwać rozmowę.
-Ale Alie jest obrażona na rodziców, nie chce urodzin!
-Jej rodzice kazali nam ją zaprowadzić na imprezę, więc nie mamy wyjścia!Choć Ona jest tak źle wychowywana, jak ona to może znieść, te kłótnie...
-Wiesz, Rolf, my nie jesteśmy lepsi...
-Co?!!
-My też...
-To są normalne sprzeczki.-Orzekł stanowczo.
-Słyszałam, jak Fleur nas obgaduje...
-A co mnie obchodzą Weasleye!
-Ale inne rodziny tak często się nie kłócą...
-Czyli co masz na myśli?
-Ja...No...nic.-Powiedziała Luna, ale Alie poszuła, że to słowo ,,nic'' jest powiedziane bardzo nie pewnie, jakby pani Scamander coś ukrywała.
-No, więc zabierzmy dziewczyny do czterech mioteł, bo jeszcze Mina będzie miała problemy w szkole!-Warknął pan Scamander, widocznie spięty.
-Neville nigdy nie ocenia ludzi po rodzicach!-Zaprzeczyła Luna
-Co Ty powiadasz!
-No!
-Dobra, zabierzmy je do tego przeklętego baru...
Dziewczyny usłyszały kroki. Odeszły, jak oparzone od drzwi. Mina usiadła na łóżku, a Alie na parapecie.
Nie minęła minuta, a pani Scamander otworzyła drzwi od pokoju córki.
-Alice, rodzice proszą, żebyśmy Cię zabrali do czterech mioteł, na urodziny. Przykro mi, że twoi rodzice się pokłócili. Porozmawiam z Nevillem, może coś poradzę...Ale teraz choć, impreza się bez Ciebie nie zacznie!
Alie jednak wiedziała, że nikt na nią nie przyjdzie, Victorie mogła w trzy minuty wysłać swoją płomykówkę do wszystkich znajomych, o tym, że impreza się nie odbędzie. Nie myliła się. Gdy weszła do lokacji, i wysłuchała dłuuuuuuugich przeprosin rodziców, nikt nie przybył. Była już 21.39. ,,Nie przyjdą'' pomyślała. Więc tracąc wszelką nadzieję, że chociaż chłopak Miny, Roger będzie łaskawy przyjść na urodziny, skupiła się na słowach matki Miny ,,nic.'' Coś tu cuchnęło, i to nie od palących się kotletów w kuchni! Czekajcie...Palące kotlety? Jej mama zostawiła jedzenie w kuchni!
-Kotlety się palą! -Pisnęła, ale na szczęście Mina zareagowała natychmiast. odbiegła do kuchenki i jednym pstryknięciem zatrzymała pożar. Alie była pewna, że usłyszała pomruk Miny ,,Mugolszczyzna''
Nagle usłyszały rozmowę, tyle że tym razem Luny i Neville'a.
-Alice jest smutna...tyle razy się kłócicie...Wiem Neville, ja i Rolf też się kłócimy, ale...oboje postarajmy się dawać przyzwoity przykład dla córek...to takie ważne żeby wyrosły na piękne, miłe kobiety...proszę.
-Dobrze...Zrobię to...tylko dlatego że mnie oto poprosiłaś.
Alie i Mina wymieniły spojrzenia...w ich mózgach właśnie kiełkowała pewna myśl...ale natychmiast wyrzuciły ją z głowy. Oni są tylko przyjaciółmi! Prawda?...
~Jak siedzi na parapecie~
Baaaaaardzo krótki...wiem...ale dużo wytłumaczył? Czy mało? Tak, dziewczynki już coś zauważają... za jakieś...nie wiem...2? 3 rozdziały będą w Hogwarcie....Rozdziały będą co tydzień! Zapamiętajcie! Czasem co 8/7/6 dni. Tak. Taka regularność :) I tak! Ubarwiłam życie Miny chłopakiem...który będzie tu jakąś swoją role wykonywał :) I to dużą, ale nie warto go w bohaterach ujawniać...bo po co? XD Paaaa! Do następnego
#Zapraszam, komentujcie! Uwielbiam spamy komentarzami!#
~Wikkusia
No wreszcie się doczekałam! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale powinnaś bardziej przywiązywać uwagę do tego, co piszesz.
I spróbuj nie używać kolokwializmów, bo to bardzo razi.
Pozdrawiam.
Przepraszam...czy wybaczysz mi, królowo Melodianu?
UsuńPostaram się, postaram się! Obiecuję!
TO co? Czeeeeeeeść :)