środa, 20 sierpnia 2014

3.Kawał Pottera.

Alice długo leżała na swoim łóżku. Myślała... Wczorajszego dnia tyle się zdarzyło... Kłótnia rodziców, zepsucie urodzin, podsłuchana rozmowa rodziców Miny, a potem przysłuchwianie się dyskusji jej ojca i Luny Scamander! A jutro znowu w Hogwarcie...Sama nie wiedziała, czy ma się cieszyć z tego powodu, czy nie? Dla Miny ta szkoła była wybawieniem, a dla niej? Niczym. Mogłaby poświęcić wszystko, naprawdę wszystko, tylko żeby te wyjce nie eksplodowały w tej przeklętej, Wielkiej Sali. To jej przedostatni rok, i co? I nic. Nie miała jeszcze żadnego chłopaka, żadnych przyjaciół...oprócz Scamanderówny, oczywiście. Nie miała prawie nikogo! Mina miała o tyle dobrze, że miała już chłopaka, i plan na życie. Chciała być uzdrowicielką, ale najpierw, tak samo jak i Alie miała w planach, pomóc rodzicom. To wszystko. ,,Pragnę szczęścia rodziców!'’ -pomyślała.-,,I zrobię to! Nawet, jeśli by to była ostatnia rzecz, którą zrobię w życiu!'’  Jutro pojedzie do Hogwartu, zwędzi veritaserum od Slughorna... Czekaj...Jutro? Przecież urodziny obchodziła w Lipcu! Jakim cudem na jej magicznym kalendarzu jest już 31 sierpnia? Zdziwiona wstała z łóżka, i zeszła do jadalni.
Mama i tata właśnie kłócili się o wyjazd do Hogwartu. Alice przerwała dyskusję pytaniem:
-Kto przyśpieszył czas? Wczoraj był Lipiec, a dziś końcówka sierpnia!
Pan Longbottom odpowiedział po chwili.
-Znowu Potter...zabrali go już na przesłuchanie do ministerstwa...Trzy razy w tym roku przyśpieszył czas! Będą musieli mu chyba złamać różdżkę, jak tak dalej pójdzie! James powinien wiedzieć, czego się nie powinno się robić!-Powiedział z poważną miną. Widząc rzadko spotykane zainteresowanie córki, kontynuował-Bo czas bardzo trudno przyśpieszyć, a cofnąć? To jest możliwe, ale tylko dzięki zgodzie ministerstwa i trzeba mieć jeszczę zmieniacz czasu! -Wytłumaczył.
Alice rozejrzała się po pokoju. Przyścianie leżał jej bagarz, bagarz ojca, Druzgotka Więcowata, Litrysk Rędzolowaty i Garfilec kwiecisty. Oczywiścię nie licząc Mimblusa Mimbeltoni, ulubionej rośliny Neville’a. Alie już wiedziała, jak to krukoni mieli w zwyczaju, że tata i tym razem pojedzie do szkoły dzień wcześniej, by wszystko ,,przygotować'’ Ale co przygotować? Może szklarnię? Ale teraz zauważyła jeszcze jedną rzecz. Jest tam jeszcze jeden bagarz! Czy to możliwę że tym razem tatuś zabierze swoją kochaną jedyną córeczkę?
-Tatusiu, a co robi tam mój bagarz? -Spytała używając zdrobnienia, co jej tacie bardzo się spodobało, a następnie wskazała na ścianę-przylepkę.
-Och...pomyślałem sobię, że pojedziesz ze mną! Będziesz o dzień dłużej w Hogwarcie! -Wytłumaczył Neville.
-Dobrze!-Uśmiechnęła się Alie. -Mam jeszcze jedno malutkie pytanko...Jakim cudem mnie spakowałeś?
-Ach...-Nauczyciel pomachał różdżką-Magia!
-Dobra, to ja tylko wezmę Piankę i Erę i już możemy jechać!-Powiedziała, i niczym nimus 3014 pobiegła do pokoju. Wzięła kochanego, różowego stworka, ale ten, piszczał i malutkimi rączkami pokazywał usta.
-Ach...no tak! Nie jadłaś od przyśpieszonego miesiąca!-Westchnęła uczennica, wyjęła z szafki zapasowe opakowanie fasolkek wszystkich smaków,wzięła z niego trzy czerwone fasoleczki i dała Piance. Stwór zapiszczał przyjaźnie. Następnie zajęła się karmieniem Ery. Jej sowa, widocznie zadowolona zleciała z szafki, na rękę właścicielki.  Alice usmiechnęła się do obu pupilów i wróciła do jadalni,  która, jak zwykle, w biało-zielonej tapecie, ze stołem na środku wokół którego było mnóstwo krzeseł,  była osaczona przez bluszcz którego zbyt dobrze pielęgnował jej ojciec. Weszła do przez hol, który jak większość pomieszczeń był cały w roślinach, kwiatach, pyłkach i innych. Weszła do salonu. Prof. Longbottom już na nią czekał. Ucałowała mamę, która miała nadąsaną minę i wyszła na ulicę. W Hogsmeade, w części wsi było bardzo malowniczo i spokojnie. zielona trawa, na której błyszczały krople rosy, konary drzew, i ich gałęzie wiły się w spokojnym rytmie, a głębokie rowy pomiędzy ulicami otaczały śliczne kwiaty różnych kolorów. Lekki wiaterek, powiewał od strony północnej, roznosząc zapach stokrotek i żonkili, które rosły w ogrodzie jej ojca. Przymocowała do miotły bagaż, wypuściła sowę i wzleciała w powietrze swym piorunem 9. Jej tata skierował swą miotłę w stronę wielkiego kamiennego zamku. Alice poszła w jego ślady. Z całych sił próbowała nie wyprzedzać taty, ale, okazało się to nie możliwę. Mimo, że Neville miał pioruna 6 ilość bagaży obciążało miotłę i powodowało wolne latanie. W końcu dolecieli do szkoły. Powitała ich pani McGonnagall, i poinformowała młodą uczennicę, żeby poszła do swojego dormitorium. Alie skierowała się więc do Ravenclawu. Podeszła do kołatki w kształcie orła. Była tu już nie raz, więc nie zdziwiła się, kiedy kołatka przemówiła:
-Kiedy wymyślono powstanie szkoły Hogwart? -Zadała zagadkę kołatka.
Po kilku minutowym zastanowieniu krukonka odpowiedziała:
-Wtedy, kiedy był na to czas.
-Sprytnie.
Kiedy uczennica została wpuszczona do pokoju wspólnego rozejrzała się. było tam tak jak zawsze.  Nadal posiada wdzięczne, duże, łukowate okna, z których roztacza się przepiękny widok na błonia i stadion quidditcha, a ściany obwieszone są niebieskim i brązowym jedwabiem .Uwypuklony sufit jest pomalowany gwiazdami. Stoły, krzesła i regały obejmują  przestrzeń podłogi, a pomnik z białego marmuru Roweny Ravenclaw stoi obok drzwi.
Uśmiechnięta Alie usiadła, i zauważyła szarą damę, latającą wokół gwiazd.
-Witaj.-Przywitała się.
-Och!-Wystraszyła się szara dama, ale kiedy zobaczyła, że to Longbottomówna odetchnęła.- To ty, co tutaj robisz? Wydawało mi się że jutro będziecie przyjeżdżać!
-Mój tata przywiózł mnie dzień przed.-Uśmiechnęła się krukonka.
Siema :*
Jak tam u was? Bo ja dziś jestem umówiona z Mel!
Chciałam wstawić rozdział już wczoraj, ale...wybrałam się do Krakowa z tatą, i byłam w największym centrum handlowym w Europie! (Nie martw się Mel, tobie też coś kupiłam) 
Ten rozdział, przyznam szczerze, nie wyszedł najlepiej...Sorry :)
Będzie lepiej, dopiero się uczę :D
To co? Czeeee!

\~Wikkusia

8 komentarzy:

  1. Czy to słodkie stworzonko na samym końcu rozdziału to puffek? :D
    Chyba napiszę o nich rozdział u siebie!

    A co do opowiadania, to masz oryginalny pomysł na fabułę, trochę zawiły, ale innowacyjny ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Tak...to to stworzonko ze sklepu Weasleyów :)
      Kocham te różowe stworzonko!!!
      Dziękuję że zajrzałaś :)
      Mam Cię informować o nowych rozdziałach?
      ~Wikkusia

      Usuń
  2. Świetne takie opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie wyszedł tak źle. Całkiem niezły :)) <3
    Czekam na następne notki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Dzięki że zajrzałaś.
      Oj doczekasz się, nie martw się :*

      Usuń
  4. Bardzo lubię Twój blog więc byłoby mi miło gdybyś mnie zaobserwowała :*
    (klikniesz w baner choies?)

    paradiska-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz mój blog? :D Oczywiścię że zaobserwuję, a Ciebie zachęcam do zaobserwowania mojego! :)
      ~Wikkusia

      PS. Kliknę w baner :)

      Usuń